środa, 21 października 2015

I.

Statek gwiezdny Independence mknął przez przestrzeń kosmiczną. Do planowanego spotkania zostało jeszcze pięć dni, pośpiech był więc zbyteczny, ale Karol Michałow co chwila wparowywał na mostek i pytał, ile czasu zostało. Nie mógł doczekać się spotkania z dawną kapitan, szczególnie odkąd dostał pewną zaskakującą wiadomość. Taką, jakiej się naprawdę nie spodziewał.
Celibat nie jest rzeczą przesadnie zdrową, a przede wszystkim łatwą, nawet gdy jest się kapitanem tajnego statku na usługach wywiadu GF. Kapitan Lilianna Zakrzewska nie była lalką z drewna, a przy jej temperamencie nie budziło zdziwienia, że w pewnych sytuacjach powagę swej rangi traktowała nader lekko. Bywało to bardzo przydatne w jej pracy. W Sekcji 31 nazywano ją nawet za oczy „Kirkiem w spódnicy” , i miało to solidne podstawy. W oficjalnym wywiadzie, który zwerbował jej statek obiecując status "wolnego strzelca", nie było inaczej. W tej sytuacji nie mógł dziwić fakt, że zmęczona dorywczym szukaniem towarzystwa płci odmiennej Lilianna wreszcie uległa i powiedziała „Tak” pewnemu mężczyźnie.
Gdy ojciec Maślak dowiedział się, że dowódca Hermasza zamierza wstąpić w regularny związek małżeński, początkowo zaczął w uniesieniu odmawiać akty strzeliste. Nad wyraz grzeszny tryb życia puszczalskiej kapitan stał mu od dawna kością w gardle, jako strażnikowi pokładowej moralności. Kiedy jednak zobaczył wybrańca Lilianny, najpierw splunął ze wstrętem, potem przeżegnał się i wreszcie zadeklarował, że nie udzieli świętego sakramentu „temu czemuś, co najpewniej nawet nie jest ochrzczone”. Przyczyną jego abominacji był wygląd pana młodego, trochę niecodzienny, a trochę groźny... Zresztą, co tu owijać w bawełnę. Oblubieńcem kapitan Zakrzewskiej był romulański oficer, noszący dźwięczne imię Teerhex. Bardzo ono w swoim czasie rozśmieszyło załogę i spowodowało lawinę archeozoicznych kalamburów pod adresem nowego kolegi.

Jego historia, jak to zwykle bywało z rezydentami Hermasza - i oryginalnego rasowanego NX, i Hermasza II, Defianta - należała do niebanalnych. Podczas jednej z misji zwiad, operujący niebezpiecznie blisko pasa neutralnego, znalazł na małym księżycu niezamieszkanej planety rozbitą kapsułę ratunkową, a w niej nieprzytomnego Romulanina w przepisowym mundurze. Wewnętrzny regulamin wywiadu GF nakazywał pozostawić wszystko tak, jakby się nic nie widziało, to jednak byłoby wybitnie nie po polsku. A zatem rozbitek wylądował w ambulatorium, gdzie najpierw go rozebrano, a potem zajęto się nim bardzo troskliwie. Kapitan Zakrzewska nakazała zbadać kapsułę, która pochodziła, jak się okazało, ze statku więziennego. Zaniepokojona tym Lilianna nawiązała kontakt z romulańskim sztabem, przezornie mówiąc jedynie o znalezieniu pustej kapsuły i zakrwawionego munduru. W rekordowym tempie na księżyc zwaliło się kilka oddziałów wojska, które przeszukało miejsce katastrofy, namierzyło statek z którego pochodziła kapsuła i zrobiło piekło. Hermasz obserwował ich poczynania, siedząc pod kamuflażem cicho niczym mysz pod miotłą i udając, że wcale go nie ma w badanym sektorze. Inga Lausch, Malwinka Kręcik i T’enga podsłuchiwały rozmowy Romulan dwadzieścia cztery godziny na dobę, chcąc połapać się w sytuacji i wkrótce wysnuły przerażający wniosek, którym nie omieszkały podzielić się ze swoją kapitan.
Kapsuła pochodziła ze statku więziennego, przewożącego skazańców na Remusa. Wskutek niespodziewanej burzy magnetycznej nawigatorzy dokonali błędnych obliczeń kursu i zanim go skorygowano, statek zaleciał tam, gdzie wcale nie zamierzał, na dodatek wpakowując się w sam środek dystorsji magnetycznej. Podczas powstałego zamieszania jeden ze skazańców zdołał się uwolnić i ukraść prom. Gdy tylko spostrzeżono ucieczkę, statek ruszył za nim w pogoń, Niestety dystorsja uszkodziła układ sterów, czego nie zauważono w porę i statek całą mocą wpikował się na prom i to w dodatku jedną z gondol warp. Więzień w ostatniej chwili zdołał odpalić kapsułę ratunkową. Potem nastąpił wybuch napędu i rozerwał poszycie obu jednostek. Zginęli wszyscy oprócz tych, którzy zdołali skryć się w pozostałych promach, między innymi kapitan i pierwszy oficer. Romulanie zabrali ich na pokład jednego ze swych pancerników, gdzie obaj stanęli przed doraźnym sądem wojskowym i straceni zaraz po przesłuchaniu. Pozostali wrócili na rodzinną planetę w kajdanach.

W tej sytuacji kapitan Zakrzewska znalazła się w przedziwnym położeniu. Powinna oddać rozbitka jego rodakom – ale wtedy równie dobrze mogła palnąć mu od ręki w łeb – albo przekazać go wywiadowi Floty, co było opcją niewiele lepszą. Przede wszystkim musiała ustalić, czy podczas przesłuchania mówi on prawdę, bo jego dotychczasowe zeznania potwierdzały na ogół to, czego dowiedziały się Inga i Malwinka, ale tego co najważniejsze Romulanin za Chiny nie chciał powiedzieć. Dodać do tego należałoby tylko, że młody oficer służył dotąd w gwardii pretora i tym samym wiedział co nieco o wielu niewygodnych dla Imperium rzeczach. Właśnie dlatego szukano go tak gorliwie – ale czy na pewno? A może miał robić za wtyczkę? To właśnie należało ustalić.

– Szkoda że R’Cer nas opuścił, zlałby się teraz i po kłopocie.- westchnął Jędrek Karpiel, skrobiąc się po głowie.
– Mind meld faktycznie załatwiłby sprawę, ale skoro na wolkańskie siki dance nie ma co liczyć, może starczyłoby zwyczajne lanko czymś odpowiednie twardym? – spytała Jolanta Stern, główny inżynier.
– A co powiecie na dobre ziemskie serum prawdy? – zaproponował rzeczowo pierwszy oficer Arek Żydek.
– Wykluczone, to jest nieetyczne! – oburzyła się doktor Foremna – Regulamin Floty na to nie zezwala.
– Dajcie mi go na jaki kwadrans, a wszystko wyśpiewa
- obiecała Keras Zajczikowa.- Nasze metody skutkują niezależnie od rasy.
– Federacja nie pozwala na tortury!
– zawołali zebrani niemal chórem.
– To co właściwie w tej zasranej Federacji wolno? – nadąsała się Klingonka. Wywołało to nad wyraz ożywioną dyskusję na temat tego, co dozwolone, a co konieczne. W końcu zeszła ona na poboczne tory i skończyła się dobrze po północy.

2 komentarze: